czwartek, 2 kwietnia 2015

Dzieci mają w sobie wielkie siły.

Zdjęcie z przed tygodnia.

Szpital domowy.
Cała nasza trójca chora.
K. Kaszle od tygodni, a mnie i malucha napadło w poniedziałek.
Miałam dwa dni wolnego w pracy, tyle planów, okna umyć, dekoracje zrobić, na rekolakcje się wybrać i co? - nic z tego!
U Kamila przeziębienie, taka diagnoza z wtorku.
U mnie było źle ale do pracy jakoś poszłam w środę a tam.. prawie umierałam.
Jak wróciłam do domu czułam że migdały mam już wrośnięte w mózg, temperatura skakała w górę i górę, a mały już nie był tylko przeziębiony a poprostu bardzo chory.
Czwartek z łóżka wyjść po 2 godzinach snu? Nie bardzo. Do pracy nie pójdę, potrzebuje pomocy!
Biegnę o 9 do lekarza a tam, przegląd gardła i "świąt nie będzie, ropa jest wszędzie". Antybiotyk, łożko, płukanko i ibupromy w ilości xx byle przetrwać jeszcze dwa dni w pracy, angina ropna.
O 14 wizyta u pediatry z łóżka praktycznie wyjśc nie szło i pewnie gdyby temperatura była stopień wyższa to poszłabym w piżamie, ale jakoś ogarnęłam że do przychodni z dzieckiem w piżamie? Nie wypada. Diagnoza dla Kamilka : Zapalenia gardła, zapalenie oczek, i opuchnięte migdały powodujące niedosłuch (do wyjaśnienia jeszcze po zakończeniu leczenia), dla niego również antybiotyk, krople, syropy i paracetamole. Naklejka też była i dobrze bo młody uparł się wyjść od lekarza z maskotą, która stoi w gabinecie jako dekoracja. Przekupiony naklejką odpuścił.
Wracam i leżymy. Raz wzdycham a raz przeglądam facebooka ale raczej nie wstaję bo słaba jestem jak mucha. A Kamil? Drzemka, pomarudzi i wio... "mamo kolorujemy", "mamo nie śpij", "mamo hebatka", "mamo jajeczko", "mamo pędzelek".... krótka drzemka i pełna regeneracja mimo zaleponych oczek, męczącego kaszlu i stale mniejszej lub większej gorączki.
Dzieciaki są witalniejsze, dzielniejsze. Widzę że mu ciężko ale biegnie a ja? leże.

Moja misia z wczoraj wieczorka.
Jeszcze te wymyślanie, wczoraj mama musiała mi zrobić zupe mleczną na płatkach górskich,
dziś rano babcia robiła nam jajecznice, w południe mężowi zleciliśmy ziemniaczki pieczone z maślanką a na podwieczorek Kamil u babci zazyczył sobie budyń.
Wszystko byle jakoś przełknąć.
Dobrze jest mieć wsparcie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz